wtorek, 31 maja 2016

NR. 1 WŚRÓD POLSKICH PŁYNÓW MICELARNYCH? + podsumowanie współpracy

Kontynuując moje posty o współpracy z Dermedic przedstawiam płyn micelarny H2O Hydrain3. Produkt znalazł się w mojej przesyłce dodatkowo, więc to była miła niespodzianka, za która serdecznie firmie dziękuję. Oczywiście jestem wdzięczna za wszystkie produkty jakie miałam okazję przetestować. Było to dla mnie bardzo miłe doświadczenie, które mam nadzieję powtórzyć w niedługim czasie.

Wracając do samego produktu. Z racji mojej skłonności do alergii (szczególnie w przypadku okolic oczu) staram się nie eksperymentować z kosmetykami do demakijażu. Mam swój jeden sprawdzony płyn micelarny, któremu ufam i używam od dłuższego czasu. Pozostałe produkty okazały się trafione i delikatne dla mojej skóry, więc postanowiłam zaryzykować tym razem. Jeśli jesteście ciekawi czy było warto to zapraszam dalej :)


Produkt przeznaczony jest do skóry suchej, bardzo suchej i odwodnionej. Jest to jedna seria z kremem, o którym pisałam TUTAJ.  Można używać go to demakijażu oczu jak i całej twarzy. Płyn jest przebadany okulistycznie, nie podrażnia oczu - hypoalergiczny. Zalecany dla osób, które nie tolerują tradycyjnych preparatów do demakijażu (w moim przypadku to cenna uwaga, chociaż nie raz natrafiłam na taką informację na opakowaniu a po pierwszym użyciu jednak okazywało się inaczej). Płyn ma delikatny, przyjemny zapach, dobrze zmywa makijaż zarówno z twarzy jak i z oczu, nie ma trudności z usunięciem tuszu do rzęs. Jest delikatny dla skóry twarzy, pozostawia ją przyjemnie świeżą i czystą. Tak jak i w kremie mamy tu do czynienia z wodą termalną, oraz kwasem hialuronowym w składzie. Myślę, że warto było się przekonać. Na razie nie widzę żadnych negatywnych skutków ubocznych, zobaczymy jak będzie dalej :)

Poniżej skład produktu.


Całość współpracy przebiegła bardzo pomyślnie. Dziękuję Pani Monice, z którą byłam w kontakcie i służyła mi pomocą.
Przed tą moją małą przygodą nie znałam produktów Dermedic.Znałam markę ze słyszenia, widywałam produkty w sklepach, aptekach, ale nigdy nie odczuwałam takiej silnej potrzeby zakupu. Teraz znając już te kosmetyki czuję się z nimi bliższa, wiem, że można zaufać tej firmie oraz, że produkty są wysokiej jakości. Ważną cechą marki jest również jej rzetelność. Na opakowaniach widnieją napisy informujące o tym, że produkty są do cery wrażliwej, są delikatne i faktycznie tak jest. Ogromną zaletą także jest skład tych produktów, gdyż widać, że marka dokłada wszelkich starań, by były to kosmetyki o bardzo dobrej jakości.
Na jednym z opakowań znalazłam napis "100% satysfakcji dla skóry lub wymiana na inny produkt Dermedic". Jeśli te słowa faktycznie mają odzwierciedlenie w czynach to jest to dla mnie kolejny powód, żeby zostać stałą klientką firmy, gdyż nie raz zdarza się, że po pierwszym zastosowaniu już wiem, że jednak nie tego oczekiwałam od danego produktu i zwyczajnie nie jestem zadowolona z efektów. Taki program byłby doskonałym rozwiązaniem w dbaniu o klienta. Nie wiem jednak jak to wygląda w praktyce.

Zaciekawił Was któryś z produktów? Ciekawa jestem waszych opinii o marce :)

Czekam na komentarze :) Pozdrawiam.

Współpraca Dermedic - cz. 3 ULTRANAWILŻANIE

Witajcie!

Dzisiaj chcę pokazać Wam kolejny produkt jaki dostałam od Dermedic. Otrzymałam krem Hydrain3. Jest to krem-żel o działaniu ultranawilżającym, które jak zapewnia marka, trwa 48 godzin. Hydrain3 zawiera unikatowy kompleks składników aktywnych - AQUALARE™.


Krem bardzo dobrze się wchłania i nawilża skórę. Daje przyjemne uczucie na twarzy i niweluje uczycie suchości i ściągnięcia. Nie pozostawia na skórze lepkiej warstwy, nie zapycha porów i doskonale sprawdza się w używaniu pod makijaż. Jego konsystencja i zapach bardzo przypadły mi do gustu. Formuła lekko żelowa doskonale rozprowadza się na twarzy, a zapach zapach dodaje jeszcze więcej przyjemności w trakcie pielęgnacji. Producent zapewnia o nawilżeniu na 48 godzin. Niestety nie mogę się z tym zgodzić. Po zastosowaniu faktycznie efekt jest widoczny, ale po umyciu twarzy skóra znowu staje się ściągnięta.


Produktu dopiero zaczęłam używać, ale już mogę stwierdzić, że jest bardzo wydajny. Wystarczy tylko odrobinę nałożyć na twarz, a uzyskamy efekt nawilżenia. Dużym plusem tego produktu jest to, że jest hypoalergiczny, zawiera wodę termalną oraz kwas hialuronowy.

Składniki aktywne w produkcie: Woda termalna, Kwas hialuronowy, AqualareTM, Mocznik-UREA, Gliceryna, Dub Diol, Betaina, Phytosqualan – Skwalan, Witamina E

Poniżej cały skład.


Opakowanie: Słoik 50 g
Cena: 38,00 zł

Czy warty swojej ceny?

Miałyście kontakt z tym produktem? Produkt reklamowany jest w telewizji. Widziałyście już? Co sądzicie?

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 30 maja 2016

Piękne spojrzenie z Dermedic? Czy to możliwe?

Witajcie!

Dziś dalsza część mojego testowania z Dermedic :) Kolejną rzeczą w mojej paczce był krem specjalny pod oczy i na powieki. Zainteresował mnie od razu, bo nigdy nie miałam styczności z tego typu produktów. Najczęściej wybieram po prostu krem do twarzy, a w nic innego się nie bawię. Postanowiłam spróbować tym bardziej, że to seria Sensitive odpowiednia do skóry wrażliwej. Krem jest hypoalergiczny z wodą termalną.


Produkt mieści się w malutkiej buteleczce z pompką, łatwo się wyciska i dozuje. Ma delikatną, rzadką konsystencję. Po kontakcie ze skórą robi się wręcz lejący. Dobrze i szybko się wchłania. Zapach jest bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny.


Muszę przyznać, że produkt mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Zawsze uważała, że produkty, o działaniu natychmiastowych, odmładzającym itp. to tylko chwyt reklamowy. Po zastosowaniu tego kremu po chwili już zauważyłam widoczną różnicę. Skóra wokół oczu stała się bardziej napięta, delikatniejsza i nabrała takiego zdrowego wypoczętego wyrazu. A to wszystko już przy pierwszym użyciu. Jestem bardzo zadowolona z takiego efektu. Myślę, że stanie się kosmetykiem, do którego jeszcze będę wracać :)


Macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na pielęgnacje okolic oczu?

Czekam na komentarze :)

Pozdrawiam

sobota, 28 maja 2016

Sunbrella - ochrona twarzy przed słońcem

Witajcie!

Dziś przychodzę do Was z nowością (szczególnie dla mnie). Udało mi się nawiązać współpracę z firmą Dermedic. Przyszła do mnie paczuszka, a w niej kilka produktów. W najbliższych dniach ukażą się ich recenzje na blogu :)


Jednym z produktów, które wybrałam jest Sunbrella krem ochronny SPF 50. Zdecydowałam się na niego, gdyż słonecznych dni będzie teraz coraz więcej. Zawsze latem mam ten sam problem.. Trochę słońca i czerwona i podrażniona skóra na twarzy gotowa. Pomyślałam, że to może właśnie ten moment, żeby nareszcie z tym skończyć.


Krem jest polecany szczególnie dla skóry nadreaktywnej, nadwrażliwej, naczynkowej, jako ochrona przed promieniowaniem UV i IR w trakcie ekspozycji na słońce.

Działanie jakie obiecuje producent:
  • ogranicza negatywne skutki działania promieniowania podczerwonego IR
  • zapewnia skuteczną i długotrwałą ochronę przed promieniowaniem UVA i UVB
  • zmniejsza skłonność do podrażnień
  • wspomaga regenerację naskórka
  • zwiększa biosyntezę kolagenu, dzięki temu chroni skórę przed fotostarzeniem i starzeniem termicznym.
Krem jest wodoodporny, fotostabilny i hypoalergiczny.


Czy u mnie się sprawdził?

Po zastosowaniu twarz staje się bledsza, krem nie jest transparentny, ma lekko biały kolor. Zostawia na skórze delikatnie lepką warstwę. Ma bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny zapach. Dobrze się wyciska z odkręcanej tubki. Co do samego działania to mam wrażenie, że jest ono odczuwalne. Nie jest to spektakularna zmiana, ale wydaje mi się, że krem łagodzi zaczerwienienia. Podczas ostatnich słonecznych dni stosowałam go przed wyjściem na słońce i kontrolowałam efekty co jakiś czas. Skóra nadal była zaczerwieniona jednak nie w takim stopniu jak to miało miejsce wcześniej. Ale czy produkt jest wart swojej ceny? Za 40g trzeba zapłacić 46 zł.

Poniżej skład produktu.


Czy któraś z Was miała kontakt z tymi produktami? Jakie są wasze opinie?

czwartek, 26 maja 2016

Państwu dziękujemy - czyli produkty, których więcej już nie kupię

Witajcie :)

Większość postów, które wstawiam mają charakter pozytywny. Nie jest to ze względu na to, że ukrywam te złe cechy. Przeważnie trafiam na produkty dobre jakościowo, do których czasem wracam. To chyba jakiś wrodzony instynkt, bo zdarza mi się kupić coś, co widzę pierwszy raz na oczy, a jednak poczuję wewnętrznie taką chęć wypróbowania i produkt okazuje się jak najbardziej trafiony. Oczywiście nie jest tak zawsze. Są produkty, które kupuję z chęci przetestowania albo np. ze względu na to, że była świetna okazja. Przychodzę z taką rzeczą do domu i nie mogę się doczekać rozpakowania. Po pierwszym użyciu czeka już mnie niestety niespodzianka.. kolor nie taki, zapach nieznośny, a efektu nawet w małym stopniu nie ma takiego jak obiecywał producent. Pewnie nie raz zdarzyła Wam się taka sytuacja, prawda? Ja mam kilka rzeczy, na których naprawdę się zawiodłam. Jeśli interesuje Cię co to takiego to zapraszam dalej :)


1. Maskara Wonder'full Volume Colourist


Pewnie ten produkt nie jedną z was zdziwi, ale muszę stwierdzić, że dawno nie miałam tak beznadziejnego tuszu do rzęs... Od początku kiedy się tylko pojawił to byłam nim oczarowana. Taka innowacja.. Tusz farbujący rzęsy? Super! W końcu już nie będzie tych moich delikatnych, cieniutkich i jasnych rzęsek. Wyczekałam na jakąś promocję i dorwałam go w Hebe. Udało się! W końcu go mam. Następnego dnia rano użyłam go do malowania rzęs. Trochę od początku nie podobało mi się, że ma taką zwykłą szczoteczkę, a nie silikonową, ale pomyślałam : "Trudno, przyzwyczaję się. Dla tych spektakularnych efektów warto." Podczas malowania miałam pewne trudności z posługiwaniem się tą szczoteczką. Być może to ze względu na to, że nie mam z takimi do czynienia na co dzień. Dużego efektu na rzęsach po pomalowaniu nie zobaczyłam. Niby trochę przyciemnił rzęsy, rozdzielił, ale ani widocznie nie pogrubił, podkręcił a o wydłużeniu już nie wspominając. Dla mnie trochę słaby nawet jak do codziennego używania. Po kilku godzinach stało się coś co całkowicie go dla mnie skreśliło. Na rzęsach niewiele go zostało, a wszystko rozmyło się pod oczami... Wyglądało to okropnie - ciemne podkrążone oczy. Już dawno nie widziałam, żeby coś takiego się z tuszem działo. Dałam mu jednak kolejną szansę, gdyż stwierdziłam, że może to wina tego, że może było za ciepło. Niestety przy każdym użyciu efekt w ciągu dnia jest identyczny. Więcej na pewno nie kupię.

2. Eveline, Skoncentrowana odżywka do paznokci 8w1


Od kiedy naczytałam się informacji jak bardzo szkodliwy może być formaldehyd i odżywki z Eveline bardzo ostrożnie do nich podchodziłam. Wolałam coś innego niż produkty tej firmy. Chociaż koleżanki twierdziły, że używają i są zadowolone z efektów mnie to nadal nie przekonywało. Kiedyś rozmawiałam z kosmetyczką, która od wielu lat zajmuje się w salonie paznokciami. Powiedziała, że faktycznie ten składnik jest szkodliwy, ale tylko jeśli się z nim przesadza, nie stosuje się tak jak zaleca producent i nie robi przerw w używaniu. Przy okazji jakiejś wizyty w drogerii stwierdziłam, że spróbuję. Skoro tyle koleżanek dookoła zachwala to czemu mi by miało nie pomóc?


Niestety nie polubiłyśmy się z odżywką. Jest dla mnie jak zwykły lakier, nie daje żadnego widocznego efektu, paznokcie są nadal po niej miękkie, delikatne i łamliwe. Znam zdecydowanie lepszą odżywkę do paznokci, ale o niej na blogu już wkrótce. Jeśli zainteresowałam Was to obserwujcie co będzie się pojawiało w najbliższym czasie.

Na koniec skład produktu i ten nieszczęsny formaldehyd.


3.  Neutrogena, Formuła Norweska Krem do rąk (skoncentrowany)


Krem kupiłam już spory czas temu, kiedy szukałam czegoś skutecznego na przesuszoną skórę dłoni. Na produkt tej firmy skusiłam się pod wpływem reklamy. Przekonały mnie też słowa "formuła norweska". Już po pierwszym użyciu poczułam, że nie tego szukałam. Skóra w ogóle nie nawilżona, a dodatkowo przez to, że była przesuszona i podrażniona to zastosowaniu zaczęła szczypać i zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Przez swoją wysoką zawartość gliceryny krem jest bardzo gęsty, przez co ciężko się go rozprowadza na dłoniach  i niestety nie wystarcza tylko kropla jak zapewnia o tym producent. Po zastosowaniu skóra staje się lepka, krem się wolno wchłania, a podczas rozcierania tworzy się z niego biała warstwa.


4. Schauma, Odżywka z mleczkiem  z kwiatów z Passiflory



Odżywka, która dla mnie jest najgorszą odżywką do włosów jaką zdarzyło mi się używać. A mogę szczerze powiedzieć, że używałam ich już na prawdę mnóstwo. W zapachu jest taka strasznie sztuczna, chemiczna. Konsystencja dość rzadka, a w połączeniu z mokrymi włosami staje się jeszcze bardziej wodnista, co powoduje, że trzeba użyć jej więcej, zatem nie jest to produkt wydajny. Na włosach nie daje zupełnie żadnego efektu, nawet malutkiego. Włosy są takie jakby były tylko umyte szamponem bez jakichkolwiek innych zabiegów. Używam i używam i zużyć nie mogę. Stosuję ją tylko kiedy naprawdę już całkowicie nie mam nic pod ręką. Tego produktu zdecydowanie nikomu nie polecam.


Jaki był najgorszy produkt jaki kupiłyście? Na czym się zawiodłyście? Znacie te produkty? Czekam na komentarze. :)

A już w najbliższym czasie pojawi się seria postów po zawiązaniu pewnej współpracy z firmą kosmetyczną. Zapraszam do obserwacji jeśli ktoś jest ciekawy. Macie swoje typy co to może być? :)

Pozdrawiam :)

sobota, 14 maja 2016

Pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom Ziaja - opinia

Witajcie!

O serii Liście Manuka firmy Ziaja , którą bardzo lubię pisałam już TUTAJ. Jeśli jesteście ciekawi to zapraszam do lektury :) Dzisiaj mam dla Was recenzję kolejnego produktu z tej linii, a mianowicie - pasty do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom.


Kosmetyk jest w tubce, którą wygodnie można postawić. Łatwe otwieranie - wystarczy otworzyć wieczko i wycisnąć produkt.
Stosowanie : Pastę należy wycisnąć na dłonie i umyć twarz przy użyciu wody i tyle. Bardzo prosta aplikacja.


Produkt, jak sama nazwa wskazuje, ma konsystencję pasty :) Jest ona dość rzadka, ale nie lejącą i można w niej wyczuć bardzo drobne ziarenka. W zapachu jest bardzo przyjemna, nie przytłaczająca - dokładnie taki sam zapach jak w reszcie serii.
Na zdjęciu poniżej widać jak wygląda produkt po wyciśnięciu z tubki i  rozprowadzeniu na dłoni.


Po zastosowaniu skóra jest oczyszczona, co da się odczuć :) Pasta reguluje też wydzielanie sebum i widocznie matuje. Mam często z tym problem szczególnie w strefie T i sprawdziła się pod tym względem bardzo dobrze. Jedynie na nosie skóra po dłuższej chwili znowu zaczęła się delikatnie błyszczeć. 
W dotyku skóra jest miękka, delikatna. Cera wydaje się świeższa. Mam wrażenie, że także wpływa na pory - po zastosowaniu stały się jakby mniejsze. Jedynym minusem jaki zauważyłam jest to, że przez swoją ziarnistą strukturę nie nadaje się do cery wrażliwej. Od razu po zmyciu twarz robi się czerwona, ale dzieje się tak oczywiście przy każdym tego typu pocieraniu skóry wrażliwej, więc to nie wada produktu :)

Na koniec jeszcze skład produktu.


Mi z tym produktem się bardzo dobrze współpracuje. Bardzo lubię całą tą serię i jestem zadowolona z tego zakupu.

Znacie tą pastę? Używacie? Czekam na Wasze opinie w komentarzach. Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami :)

Pozdrawiam.

czwartek, 12 maja 2016

Moje nowe nabytki, czyli co udało mi się upolować :)

Witajcie!


Ostatnio pełno promocji w czasie kiedy w Rossmannie było -49%. W Naturze wybrane marki poprzeceniane, w Hebe, w SuperPharm. Wybierać można było godzinami :). Najbardziej popularna chyba jednak jest akcja Rossmanna, bo tam zauważyłam największe kolejki. W ciągu tego czasu, kiedy były promocje, byłam tam kilka razy i zawsze było ciasno przy szafach z kolorówką. Dziewczyny przeglądały, przebierały wszystko co się dało. Co chwilę można było tylko usłyszeć jak ktoś pytał pracownicy czy został może taki i taki kolor. Niestety te najbardziej popularne zawsze rozchodzą się w mgnieniu oka. Ja w Rossmannie nie znalazłam jednak nic dla siebie. Moim zdaniem ceny były zdecydowanie zawyżone i wcale nie było opłacalne robienie zapasów. Może komuś udało się coś upolować, ale ja porównując ceny różnych kosmetyków widziałam niewielką różnicę w cenie (czasem 1 czy 2 zł), a czasem nawet wcale. Myślę, że produkty były w cenach, w jakich możemy spotkać na zwyczajnych promocjach, które i tak często bywają w drogeriach. Więc czy potrzebny jest taki szał wokół tego?



Na kilka rzeczy się skusiłam. Swoje zakupy zrobiłam w Naturze, w SuperPharm i Hebe.


1. Rozświetlacz My Secret, face illuminator powder. Natura, 9 zł
Daje dużo błysku, ma ciepły beżowy kolor. Przyjemnie się go używa. Jak na razie jestem zadowolona, chociaż rzadko używam tego produktu.

2. Podkład w musie Maybelline, Dream Matte Mousse. SuperPharm, 18 zł
Wcześniej używałam podobnego z firmy Essence. Zbyt wiele się od siebie nie różnią, chociaż jakoś bardziej do gustu przypadł mi ten z Essence.

3. Korektor Catrice, Camuflage Cream. Natura, 12 zł
Mój strzał w 10! Kiedyś już się nad nim zastanawiałam, ale cieszę się, że w końcu go kupiłam. Bardzo fajnie kryje nie tworząc sztucznego efektu. Polecam osobom, które szukają dobrego korektora :)


4. Mascara Rimmel, Volume Colourist. Hebe, 19 zł 
Na tą maskarę polowałam w konkursach, niestety nie poszczęściło mi się. Postanowiłam sama ją sobie sprezentować. Maskara ma sprawiać, że dzięki niej rzęsy z czasem ciemnieją. Recenzja niedługo pojawi się na blogu :)

5. Mascara Bourjois, Beauty' Full Volume. TK Maxx, 17 zł
Na koniec coś co wpadło mi w rączki właściwie przypadkiem. Przeglądałam różne różności i  jakoś tak stwierdziłam, że tuszu od Bourjois nigdy nie miałam i może warto przetestować. Nie zawiodłam się. Jestem z niego bardzo zadowolona. Bardzo fajnie pogrubia i przyciemnia rzęsy. Ma też niespotykaną szczoteczkę, nie miałam z taką do czynienia. Więcej również wkrótce na blogu :)

Moich zakupów chyba na tyle. A wam jak się udały? Macie jakieś swoje sprawdzone sklepy, oprócz znanych sieci drogerii, gdzie można trafić na coś fajnego?

Pozdrawiam i czekam na komentarze :)

niedziela, 1 maja 2016

Nowości Bioderma!

Bioderma prowadzi bardzo fajny program lojalnościowy dla swoich klientów. Trzeba udzielać się na stronie, wykonywać zadania, dodawać swoje zakupione produkty, a możemy zyskać kolejne :) Bardzo fajna stronka, polecam. Ja zaczęłam i od razu się wkręciłam. Dużo ciekawych rzeczy można się tam dowiedzieć, poznać nowych ludzi. Dla mnie to naprawdę bardzo fajna społeczność. Chętnych zapraszam tutaj KLIK :)

W kwietniu jedno z zadań polegało na zapisaniu się do testów nowości - kto pierwszy ten lepszy. Pula nagród ograniczona i wynosiła 60 sztuk (3 produkty po 20 sztuk każdy). Do wyboru były:

"Premierowe nowości BIODERMA 2016 z linii HYDRABIO!
Kremy, dopasowane do potrzeb skóry odwodnionej.

Hydrabio Perfecteur SPF 30
Krem nawilżający, wygładzający i rozświetlający skórę


Hydrabio Gel-Crème
Krem nawilżający o lekkiej konsystencji


Hydrabio Crème
Krem nawilżający o bogatej konsystencji"

Od razu pomyślałam o Hydrabio Perfecteur SPF30. Spodobał mi się i po opisie (który jest na stronie) i po o ogólnym wyglądzie. Upatrzyłam sobie i chciałam, żeby był mój. Niestety trochę za późno. Chyba nie tylko mi wpadł w oko. Do wyboru miałam tylko Hydrabio Gel-Creme i Hydrabio Creme. Z racji tego, że obie z siostrą mamy tam konta - jedna wybrała jeden, a druga drugi. W ten sposób obie miałyśmy okazję do testowania dwóch nowości od Biodermy.



Kremiki przyszły bardzo szybko. Myślałam, że dużo dłużej będę na nie czekać z tego względu, że Bioderma ma dużo zamówień ciągle. Używałam oby dwóch kremów i chciałabym się z Wami podzielić swoją opinią.


Hydrabio Gel-Creme



Z tych dwóch to zdecydowanie mój faworyt. Konsystencja lekka, delikatna i przyjemna, lekko żelowa i lepka. Mimo to nie pozostawia na skórze lepkiej warstwy. Szybko się wchłania, dobrze nawilża. Skóra po nim staje się delikatniejsza, bardziej jedwabista i wygładzona. Produkt hipoalergiczny, na delikatny świeży zapach. Jest przeznaczony do skóry wrażliwej, normalnej i mieszanej. Nie uczula, ani nie wywołuje podrażnień. Osobom ze skóra wrażliwą spokojnie mogę go polecić.
Opakowanie z pompką bardzo uroczo wygląda. Spodobało mi się to w nim, bo wygodnie się dozuje. Jednak po kilkukrotnym użyciu pompka się zacinała. Zastanawia mnie jak będzie to dalej funkcjonować, szczególnie kiedy zostanie resztka na dnie.

Skład na zdjęciu poniżej.
 

Hydrabio Creme






Drugi z produktów ma wyraźnie bogatszą i kremową konsystencję. Nie jest taki leciutki jak ten opisany powyżej. Również bardzo dobrze nawilża skórę. Zapach bardzo delikatny, przyjemny. Przeznaczony jest do skóry wrażliwej, suchej i bardzo suchej. Jest hipoalergiczny, dobrze tolerowany przez skórę, nie wywołuje podrażnień.

Opakowanie w tym przypadku również bardzo ciekawe i odróżniające się od innych. Wygląda jak słoiczek i słoiczku. Daje bardzo fajny, elegancki efekt kiedy stoi na półce w łazience. Odkręcane wieczko jest wygodne w użyciu, a miękki plastikowy pojemniczek zapobiega przed pęknięciem w razie upadku.

Na koniec jeszcze skład produktu.


Jest tu ktoś kto również się dostał i testował razem ze mną? Podzielcie się opinią. Znacie produkty marki Bioderma?
Czekam na wasze komentarze. Pozdrawiam i życzę udanej majówki wszystkim :)