niedziela, 20 grudnia 2015

Mleczna maska do włosów Kallos - hit czy kit?

Witajcie!

Ostatnio trochę jestem zabiegana i mało czasu mam, żeby cokolwiek tu wstawiać. Postaram się to nadrobić jak najszybciej ;) Dziś mam dla Was moją opinię na temat maski do włosów firmy Kallos.

Sądzę, że sama firma jest doskonale znana przede wszystkim włosomaniaczkom, chociażby ze słyszenia ;) Oferują wiele produktów do włosów, a ja za ich wielką zaletę uważam wydajność oraz niską cenę.

O produkcie :

SKŁAD:  Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolyzed Milk Protein, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinon

ZAPACH początkowo bardzo przyjemny, trochę jak budyń waniliowy. Trochę mi przypomina zapachowe świeczki waniliowe. Nie mniej jednak, po dłuższym czasie trochę gorzej go znoszę. Kiedy nakładam maskę na dłuższy czas i ten zapach zostaje na moich dłoniach włosach staje się uciążliwy, w pewnych momentach nawet przyprawiający o mdłości.

KONSYSTENCJA - produkt nie jest lejący, ani zbyt gęsty, galaretkowaty. Uważam, że jest w sam raz. Idealnie się rozprowadza po włosach, aplikacja nie jest trudna, ani uciążliwa.

OPAKOWANIE jest zaletą tego produktu. Nie wyciska się go z tuby, tylko można włożyć rękę do środka i nabrać ile potrzeba. W razie konieczności również z powrotem umieścić nadmiar w środku. Wykorzystać można do końca, gdyż kształt opakowania umożliwia swobodne dostanie się do samego dna. Opakowanie jakie widoczne jest na zdjęciu (1 litr) jest niesamowicie wydajne. Stosuję od około pól roku, a pozostało mi jeszcze więcej niż połowa.

APLIKACJA jest prosta. Wystarczy nabrać odpowiednią ilość kosmetyku na dłoń i rozprowadzić po włosach. Ja staram się to robić przede wszystkim na końcówkach. Omijam skórę głowy, by zapobiec zbyt szybkiemu przetłuszczaniu się włosów. Maski używam najczęściej raz w tygodniu, czasem dwa. W zależności od tego kiedy czuję, że moje włosy jej potrzebują. Nakładam na 30 minut, do godziny.

EFEKT - włosy są o wiele gładsze w dotyku, bardziej miękkie, nawilżone. Nabierają blasku i są łatwe w rozczesywaniu. Dodatkowo zapach utrzymuje się dość długo, ale to czy jest to plus czy minus to jedynie kwestia gustu, czy polubimy zapach ;)

MOJA OPINIA
Maska z proteinami mleka Kallos sprawdziła (i sprawdza się nadal) doskonale na moich włosach. Nie obciąża, ani nie sprawia, że bardziej się puszą. Doskonale je wygładza, nadaje blasku i miękkości. Zawarte proteiny bardzo dobrze odżywiają włosy. Uważam, że kwestią sporną jest zapach, ale to każdy musi sprawdzić sam, co mu odpowiada. Jak dla mnie na krótko, albo raz na jakiś czas jest przyjemny, ale w nadmiarze zbyt mdły. Jak to mówią  - co za dużo to nie zdrowo ;) Odnosi się to również do częstotliwości i ilości stosowania maski, szczególnie na zawartość protein.

Podsumowując, jak najbardziej polecam wszystkim, którzy mają włosy suche, słabe, bez blasku i odżywienia. Sama będę próbować jeszcze innych masek Kallos. A Wy, macie jakieś ulubione? Które polecacie? Którą warto przetestować lub chcecie, żebym opisała na blogu?

Pozdrawiam i czekam na komentarze

~Oli

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Ja tak samo. Super wydajne, niska cena i duży wybór. A do tego tak pięknie pachną <3

      Usuń